- No wy chyba sobie jaja robicie! Nigdzie z wami nie jadę! – moja
pozornie spokojna twarz nie przedstawiała żadnych emocji. Dobrze, że siedziałam
obok drugiego trenera Skry, obserwując rozgrzewkę zawodników. W pozycji
stojącej trudniejsze byłoby zamaskowanie mojego zdziwienia. Lekko drżące
wargi ukryłam za butelką wody, z której
zaczęłam wolno pić. Im wolniej piłam, tym więcej miałam czasu na zastanowienie.
Mój mózg w sposób automatyczny szukał jakiejś realnej wymówki. Bez skutku.
- Monia, nie daj się namawiać. Będziesz potrzebna w Maceracie, nasz
główny logistyk jest w szpitalu z wyrostkiem, a ktoś musi ten wyjazd
zaplanować. Poza tym miasto jest piękne, odpoczniesz trochę. – skoro Nawrocki
zaczął mnie przekupywać pięknymi widokami to oznacza, że jest zdesperowany.
- Już tam byłam, nic ciekawego.
- Jesteś częścią tego zespołu i chyba nie muszę ci przypominać jakie są
twoje obowiązki?
To mi się trener zdenerwował.
- Ale nie widzę też powodu, dla którego powinnam tam jechać. –
powiedziałabym pewnie jeszcze kilka mniej przyjemnych zdań, gdyby nie uspokajająca
dłoń Michała, którą poczułam na ramieniu. Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam w
jego brązowe tęczówki. W sposób dostrzegalny tylko dla mnie kiwnął głową na
znak żebym się już nie kłóciła. Był przy mnie i tylko on rozumiał moją dziwną
reakcję. Skra tuż przed Final Four w Łodzi musiała wykonać kilka towarzyskich
sparingów, by móc wyczuć swoją formę. Padło na mecze z Lube Bancą Maceratą.
Klub jak klub. Włoski. Drugi w tabeli Serie A. Dużo ważnych informacji, których
znajomością mógłby pochwalić każdy kibic siatkówki. Dla mnie Macerata kojarzyła się jednak z jednym nazwiskiem. Jednym nazwiskiem i dwoma osobami.
Travica.
Ze spotkania z bratem byłam
zadowolona, tyle że wyjazd na mecze wiązał się również z koegzystencją z naszym
ojcem. A do tego nie byłam w żadnym stopniu gotowa. Głośno westchnęłam zanim
cokolwiek powiedziałam. Przymknęłam oczy rozkoszując się dotykiem Michała i
policzyłam w myślach do pięciu.
- Okej, pojadę z wami. - w końcu padło z moich ust również to zdanie.
- Zdajesz sobie sprawę, że jak będziemy na miejscu, to będziesz musiał
mnie pilnować dzień i noc? – byłam akurat w kuchni, więc po chwili dobiegł mnie
z salonu głos Łasko:
- Którego Travice chcesz wyeliminować?
- Zgadnij!
Z przekąskami i winem w ręku wróciłam do Michała. Postawiłam wszystko
na stoliku, po czym wtuliłam się w niego, chowając twarz w jego szyi. Równy puls, który czułam pod wargami
uspokajał mnie.
- Nie jestem na to gotowa.
- Boisz się?
Prychnęłam. Nowicka niczego się nie
boi. Na co on parsknął cichym śmiechem.
- Czyli boisz się.
Zdenerwowana odsunęłam się od niego,
pokazując tym samym moje niezadowolenie. Podciągnęłam nogi do góry i oparłam
brodę na kolanach, tępo wpatrując się w ścianę naprzeciwko. Przybliżył się
nieznacznie głaszcząc mnie po włosach. Siłą odwrócił moją twarz, tak abym
patrzyła prosto w jego tęczówki. Kilka centymetrów, które nas dzieliło to
zdecydowanie za mało. Czułam jego ciepły oddech na ustach, gdy delikatnie
musnął moje wargi.
- Strach to dobra rzecz. Motywuje
nas do działania, jest reakcją na rzeczywistość.
Wiedziałam, że ma cholerną rację.
Mimo to nienawidziłam tego uczucia i bezsilności, która się z tym wiąże.
- Będę przy tobie przez cały wyjazd. Pamiętaj o tym.
W tym właśnie momencie, wpatrując się w jego cudowne oczy zrozumiałam,
że całe życie uciekam. Uciekam przed emocjami, dusząc je w zarodku. A teraz
czułam niepohamowaną radość. Szczęście, że mam kogoś takiego jak on przy sobie. Miałam wrażenie, że to uczucie zaraz się ze mnie wyleje, jak z
przepełnionego dzbanka. Przyciągnęłam go więc do sobie łapiąc za koszulę i
wpiłam się w jego spierzchnięte wargi. Przez kilka pierwszych sekund nie
wiedział jak zareagować, szybko się jednak opamiętał i z jeszcze większą
namiętnością zaczął mnie całować. Pożądanie, które wisiało między nami od
tamtej pamiętnej nocy we Włoszech, wreszcie znalazło swoje ujście. Nie
zarejestrowałam momentu naszego przejścia do sypialni. Z zamkniętymi oczami
oddawałam pocałunki Michała, pozwalając na to by mnie podniósł i przeniósł w
objęciach.
Już na łóżku zaczął wędrować miękkimi wargami po całej mojej szyi,
zostawiając rozpalone i spragnione powtórki ślady. Dłonie splótł z moimi. Wycofał
się nieoczekiwanie po chwili, wywołując we mnie uczucie strachu i czegoś na
znak utraty. Podciągnął się, zawisając nade mną w ciszy. W sekundzie uniosłam
powieki natrafiając na skupione na sobie brązowe tęczówki. Wplótł palce w moje
rozsypane na poduszce włosy, a ja nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że dostrzegam
w jego oczach zapytanie. Doskonale znałam to pytanie i równie doskonale
wiedziałam, że nie było takiej możliwości, jak odmowa. Żadne z nas jej nie
chciało. Przygryzłam wargę i unosząc się w brutalny sposób spotkałam się z
jego ustami. Chwyciłam bawełniany materiał podkoszulka i zanim jeszcze postarał się odwzajemnić tą zawziętość,
pozbawiłam go górnej części garderoby. Zmusiłam go, by wylądował na plecach, a
sama wdrapałam się na jego brzuch. Pochyliłam głowę, odgarniając opadające
włosy i koniuszkiem języka ruszyłam poprzez jego tors, aż do prawego
obojczyka. Zakręciło mi się w głowie od jego mocnych perfum i tak bliskiej
obecności. Dostrzegając kątem oka satysfakcjonujący uśmiech na jego wargach i
moje kąciki ust podniosły się ku górze. Nie zwróciłam nawet uwagi, kiedy znów
złączył nas w żarliwym pocałunku. Żadne z nas nie miało ochoty na
przeciąganie zabawy w nieskończoność. Jęknęłam cicho, gdy wessał się w moje wargi i nie pozwalając się wyswobodzić, podciągnął końce mojej bluzki, by zaraz
swobodnie umieścić pod nią swoje dłonie. Odchyliłam głowę, odrzucając w ten
sposób włosy na plecy. Wykorzystał tą chwilę i zwinnie usunął przeszkadzające mu
ubranie, w drodze do ukrytej pod nim bielizny. Rozczepił gładko dwie haftki
koronkowego stanika i cisnął nim gdzieś w kąt pokoju. W sekundzie wylądowałam
ponownie na plecach, a on pochylił się i delikatnie przesunął językiem po
brodawce. Zacisnęłam dłonie na pościeli i przygryzłam wargę, byleby nie
krzyczeć.
- Michał, proszę... – Wymruczałam nagle, całując skórę tuż pod jego
uchem. Szarpnęłam się, chcąc przejąć kontrolę. Szkoda tylko, że mój zamiar
spełzł na niczym. Jedno spojrzenie, jeden pomruk, jeden lubieżny pocałunek i
wiedziałam, że cała jestem jego. Zszedł ustami niżej. Centymetr po centymetrze
smakował moją skórę, a ja leżałam nieruchoma, niezdolna do oddania rozkoszy, którą
dostawałam. Ponownie zjechał językiem niżej, zahaczył o brodawkę, a z moich ust
wyrwał się niekontrolowany, gardłowy pomruk. Poczułam jak Michał na jego
dźwięk cały się spina. Wplotłam dłonie w jego włosy.
Nie przestawaj.
Cicha
prośba, która wypłynęła z moich ust, skłoniła go do spojrzenia mi w oczy. Rozchyliłam
wargi, by coś jeszcze powiedzieć. Nie zdążyłam. Przywarł do nich, napierając na
mnie coraz mocniej. Pamiętam tylko moje paznokcie wbijające się w jego plecy oraz jego palce mocujące się z zapięciem spodni.
Zniknęła delikatność. Więcej, bardziej, mocniej. Szybko pozbyliśmy się
ubrań. Kiedy nie
mogłam już wytrzymać, oderwałam jedną rękę od jego pleców i po omacku
odnalazłam pośladki, z których dość niezdarnie zsunęłam mu bokserki.
- Jesteś niecierpliwa. – stwierdził tuż przy moim uchu.
- Och, przestań się ze mną bawić i weź mnie w końcu. Czekam na to od...
Nie dał mi dokończyć, spełniając po prostu moje żądanie w agresywny
sposób. Bardziej mi się to spodobało, niż zabolało, dlatego pozwoliłam sobie na
popędzenie go do kolejnego ruchu, ściskając lekko jego lędźwie. W odpowiedzi na
to, objął mnie szczelniej, przesuwając prawą dłoń na moją pierś i kciukiem
musnął sutek. Złączyliśmy się we wspólnych ruchach.
I wtedy przerwał na chwilę, zmieniając naszą pozycję na łóżku. Znów we
mnie wszedł. Tym razem wystarczyło mi kilka ruchów do szczytowania. Wydawało mi
się nawet, że mój krzyk przyspieszył także jego dojście.
Nie spodziewałam się, że schowa twarz w moim dekolcie i zamknie tak
mocno powieki. Usta miał lekko rozchylone. Był nawet trochę słodki w tym
wszystkim, bo zdawał się potrzebować chwili czułości albo pieszczot, żeby się
uspokoić. Spełnieni opadliśmy na pościel. Zasnęłam przytulona do jego torsu,
czując delikatne pocałunki na czole i dotyk jego palców na ramieniu.
Poranną ciszę w sypialni przerwał kawałek „I’m sexy and I know it”
dobiegający z mojego telefonu, co nie niewątpliwie świadczyło o tym, że kochany braciszek próbuje się do mnie dodzwonić. Zanim zdążyłam zareagować to
Michał sięgnął po telefon i ku mojej rozpaczy odebrał, włączając tryb głośnomówiący.
- Co jest, kocie? – mimowolnie uśmiechnęłam się słysząc jego włoski.
Był cholernie seksowny, gdy posługiwał się tym językiem. Przeciągnęłam się
czekając na reakcję Dragana.
- Eeee... Michał?! – pytany uśmiechnął się tylko uroczo i pochylając się nad telefonem pocałował mnie w usta, mrucząc jednocześnie słodkie „dzień dobry”. – Co ty
robisz z moją siostrą o 7 rano?!
Ten zawadiacki uśmiech na twarzy Łasko nie wróżył nic dobrego.
- Jak Ci to powiedzieć. Podziwiam właśnie jak cudownie wygląda w moim
łóżku. Naga.
- Michał! – pisnęłam głośno, przykrywając się pościelą po szyję, jakby
Dragan mógł mnie taką zobaczyć.
Odpowiedział mi jedynie śmiech obojga i głos brata:
- Wiedziałem, że tak to się skończy! Michał, dobry wybór. – po głosie
wiedziałam, że na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek.
- Tej, ja tu nadal jestem! – włączyłam się w końcu do rozmowy. – Możesz
mi wytłumaczyć dlaczego dzwonisz o takiej niemożliwej porze?
- Jadę właśnie na poranny trening i dowiedziałem się o sparingu z wami.
Chciałem wiedzieć czy również przyjedziesz?
- Niestety tak. – moja kwaśna mina szybko zniknęła, gdy Michał zaczął
ściągać ze mnie pościel, jednocześnie całując mnie po szyi. W końcu dotarł do
ust.
- Czy ja dobrze słyszę? To mlaskanie to pocałunki?! – nie, wcale nie
przerwaliśmy słysząc głos Dragana. – Czy wy się zabawiacie rozmawiając ze mną? Jestem
oburzony. Rozłączam się. Słyszycie?
Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc jak Michał bez słowa nacisnął czerwoną
słuchawkę na telefonie i powrócił do całowania zagłębienia w mojej szyi.
Zdecydowanie za szybko nadszedł dzień naszego wyjazdu do Maceraty. Z
rana w domu robiłam wszystko co w mojej mocy, by jak najbardziej oddalić ten
moment.
- Czy ty robisz to specjalnie? – pobudził mnie dopiero głos Łasko,
który stał przy drzwiach oparty o swoją walizkę.
- Ale co?
- Chcesz się na siłę spóźnić.
- Wydaje ci się. – Zgarnęłam jeszcze płaszcz i byłam gotowa do wyjścia.
– Możemy iść.
Na plac przed halą dotarliśmy 10 minut później. Wysiadając z samochodu
dostrzegłam stojącego przed autokarem Aleksa. O dziwo nie był sam. Żegnał się właśnie namiętnym pocałunkiem z uwieszoną na jego szyi śliczną blondynką.
Uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam do niego, gdy mnie zauważył nad jej
głową. Odwzajemnił gest i roześmiał się głośno , gdy zobaczył moje podniesione
do góry kciuki. Zrozumiał, że chodzi mi o jego przyjaciółkę.
Wpakowaliśmy swoje bagaże do autokaru i po przywitaniu się ze wszystkimi sami wsiedliśmy do środka. Z ciężkim
sercem znalazłam swoje miejsce i klepnęłam na nie. Michał usiadł obok badawczo
się mi przyglądając. Tak jakbym miała się zaraz rozbeczeć lub wybuchnąć. Tępo
wpatrywałam się w krajobraz za oknem, po chwili poczułam jak Łasko splata nasze dłonie, chcąc dodać mi trochę otuchy. Odwróciłam się w końcu w jego stronę i wtulona w ramię
zasnęłam.
~
W końcu pojawiło się coś nowego! Ze strasznym poślizgiem czasowym oddaję Wam kolejny rozdział, jest strasznie słodki. Mam nadzieję, że nie za bardzo :p Pozdrawiam! :*