poniedziałek, 23 kwietnia 2012

VIII




- No wy chyba sobie jaja robicie! Nigdzie z wami nie jadę! – moja pozornie spokojna twarz nie przedstawiała żadnych emocji. Dobrze, że siedziałam obok drugiego trenera Skry, obserwując rozgrzewkę zawodników. W pozycji stojącej trudniejsze byłoby zamaskowanie mojego zdziwienia. Lekko drżące wargi  ukryłam za butelką wody, z której zaczęłam wolno pić. Im wolniej piłam, tym więcej miałam czasu na zastanowienie. Mój mózg w sposób automatyczny szukał jakiejś realnej wymówki.  Bez skutku.
- Monia, nie daj się namawiać. Będziesz potrzebna w Maceracie, nasz główny logistyk jest w szpitalu z wyrostkiem, a ktoś musi ten wyjazd zaplanować. Poza tym miasto jest piękne, odpoczniesz trochę. – skoro Nawrocki zaczął mnie przekupywać pięknymi widokami to oznacza, że jest zdesperowany.
- Już tam byłam, nic ciekawego.
- Jesteś częścią tego zespołu i chyba nie muszę ci przypominać jakie są twoje obowiązki?
To mi się trener zdenerwował.
- Ale nie widzę też powodu, dla którego powinnam tam jechać. – powiedziałabym pewnie jeszcze kilka mniej przyjemnych zdań, gdyby nie uspokajająca dłoń Michała, którą poczułam na ramieniu. Odwróciłam się do tyłu i spojrzałam w jego brązowe tęczówki. W sposób dostrzegalny tylko dla mnie kiwnął głową na znak żebym się już nie kłóciła. Był przy mnie i tylko on rozumiał moją dziwną reakcję. Skra tuż przed Final Four w Łodzi musiała wykonać kilka towarzyskich sparingów, by móc wyczuć swoją formę. Padło na mecze z Lube Bancą Maceratą. Klub jak klub. Włoski. Drugi w tabeli Serie A. Dużo ważnych informacji, których znajomością mógłby pochwalić każdy kibic siatkówki. Dla mnie Macerata kojarzyła się jednak z jednym nazwiskiem. Jednym nazwiskiem i dwoma osobami.
Travica.
 Ze spotkania z bratem byłam zadowolona, tyle że wyjazd na mecze wiązał się również z koegzystencją z naszym ojcem. A do tego nie byłam w żadnym stopniu gotowa. Głośno westchnęłam zanim cokolwiek powiedziałam. Przymknęłam oczy rozkoszując się dotykiem Michała i policzyłam w myślach do pięciu.
- Okej, pojadę z wami. - w końcu padło z moich ust również to zdanie.

- Zdajesz sobie sprawę, że jak będziemy na miejscu, to będziesz musiał mnie pilnować dzień i noc? – byłam akurat w kuchni, więc po chwili dobiegł mnie z salonu głos Łasko:
- Którego Travice chcesz wyeliminować?
- Zgadnij!
Z przekąskami i winem w ręku wróciłam do Michała. Postawiłam wszystko na stoliku, po czym wtuliłam się w niego, chowając twarz w jego szyi.  Równy puls, który czułam pod wargami uspokajał mnie.
- Nie jestem na to gotowa.
- Boisz się?
Prychnęłam. Nowicka niczego się nie boi. Na co on parsknął cichym śmiechem.
- Czyli boisz się.
Zdenerwowana odsunęłam się od niego, pokazując tym samym moje niezadowolenie. Podciągnęłam nogi do góry i oparłam brodę na kolanach, tępo wpatrując się w ścianę naprzeciwko. Przybliżył się nieznacznie głaszcząc mnie po włosach. Siłą odwrócił moją twarz, tak abym patrzyła prosto w jego tęczówki. Kilka centymetrów, które nas dzieliło to zdecydowanie za mało. Czułam jego ciepły oddech na ustach, gdy delikatnie musnął moje wargi.  
- Strach to dobra rzecz. Motywuje nas do działania, jest reakcją na rzeczywistość.
Wiedziałam, że ma cholerną rację. Mimo to nienawidziłam tego uczucia i bezsilności, która się z tym wiąże.
- Będę przy tobie przez cały wyjazd. Pamiętaj o tym.
W tym właśnie momencie, wpatrując się w jego cudowne oczy zrozumiałam, że całe życie uciekam. Uciekam przed emocjami, dusząc je w zarodku. A teraz czułam niepohamowaną radość. Szczęście, że mam kogoś takiego jak on przy sobie. Miałam wrażenie, że to uczucie zaraz się ze mnie wyleje, jak z przepełnionego dzbanka. Przyciągnęłam go więc do sobie łapiąc za koszulę i wpiłam się w jego spierzchnięte wargi. Przez kilka pierwszych sekund nie wiedział jak zareagować, szybko się jednak opamiętał i z jeszcze większą namiętnością zaczął mnie całować. Pożądanie, które wisiało między nami od tamtej pamiętnej nocy we Włoszech, wreszcie znalazło swoje ujście. Nie zarejestrowałam momentu naszego przejścia do sypialni. Z zamkniętymi oczami oddawałam pocałunki Michała, pozwalając na to by mnie podniósł i przeniósł w objęciach.
Już na łóżku zaczął wędrować miękkimi wargami po całej mojej szyi, zostawiając rozpalone i spragnione powtórki ślady. Dłonie splótł z moimi. Wycofał się nieoczekiwanie po chwili, wywołując we mnie uczucie strachu i czegoś na znak utraty. Podciągnął się, zawisając nade mną w ciszy. W sekundzie uniosłam powieki natrafiając na skupione na sobie brązowe tęczówki. Wplótł palce w moje rozsypane na poduszce włosy, a ja nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że dostrzegam w jego oczach zapytanie. Doskonale znałam to pytanie i równie doskonale wiedziałam, że nie było takiej możliwości, jak odmowa. Żadne z nas jej nie chciało. Przygryzłam wargę i unosząc się w brutalny sposób spotkałam się z jego ustami. Chwyciłam bawełniany materiał podkoszulka i zanim jeszcze  postarał się odwzajemnić tą zawziętość, pozbawiłam go górnej części garderoby. Zmusiłam go, by wylądował na plecach, a sama wdrapałam się na jego brzuch. Pochyliłam głowę, odgarniając opadające włosy i koniuszkiem języka ruszyłam poprzez jego tors, aż do prawego obojczyka. Zakręciło mi się w głowie od jego mocnych perfum i tak bliskiej obecności. Dostrzegając kątem oka satysfakcjonujący uśmiech na jego wargach i moje kąciki ust podniosły się ku górze. Nie zwróciłam nawet uwagi, kiedy znów złączył nas w żarliwym pocałunku.  Żadne z nas nie miało ochoty na przeciąganie zabawy w nieskończoność. Jęknęłam cicho, gdy wessał się w moje wargi i nie pozwalając się wyswobodzić, podciągnął końce mojej bluzki, by zaraz swobodnie umieścić pod nią swoje dłonie. Odchyliłam głowę, odrzucając w ten sposób włosy na plecy. Wykorzystał tą chwilę i zwinnie usunął przeszkadzające mu ubranie, w drodze do ukrytej pod nim bielizny. Rozczepił gładko dwie haftki koronkowego stanika i cisnął nim gdzieś w kąt pokoju. W sekundzie wylądowałam ponownie na plecach, a on pochylił się i delikatnie przesunął językiem po brodawce. Zacisnęłam dłonie na pościeli i przygryzłam wargę, byleby nie krzyczeć. 
- Michał, proszę... – Wymruczałam nagle, całując skórę tuż pod jego uchem. Szarpnęłam się, chcąc przejąć kontrolę. Szkoda tylko, że mój zamiar spełzł na niczym. Jedno spojrzenie, jeden pomruk, jeden lubieżny pocałunek i wiedziałam, że cała jestem jego. Zszedł ustami niżej. Centymetr po centymetrze smakował moją skórę, a ja leżałam nieruchoma, niezdolna do oddania rozkoszy, którą dostawałam. Ponownie zjechał językiem niżej, zahaczył o brodawkę, a z moich ust wyrwał się niekontrolowany, gardłowy pomruk. Poczułam jak Michał na jego dźwięk cały się spina. Wplotłam dłonie w jego włosy. 
Nie przestawaj. 
Cicha prośba, która wypłynęła z moich ust, skłoniła go do spojrzenia mi w oczy. Rozchyliłam wargi, by coś jeszcze powiedzieć. Nie zdążyłam. Przywarł do nich, napierając na mnie coraz mocniej. Pamiętam tylko moje paznokcie wbijające się w jego plecy oraz jego palce mocujące się z zapięciem spodni.
Zniknęła delikatność. Więcej, bardziej, mocniej. Szybko pozbyliśmy się ubrań. Kiedy nie mogłam już wytrzymać, oderwałam jedną rękę od jego pleców i po omacku odnalazłam pośladki, z których dość niezdarnie zsunęłam mu bokserki.
 - Jesteś niecierpliwa. – stwierdził tuż przy moim uchu.
- Och, przestań się ze mną bawić i weź mnie w końcu. Czekam na to od...
Nie dał mi dokończyć, spełniając po prostu moje żądanie w agresywny sposób. Bardziej mi się to spodobało, niż zabolało, dlatego pozwoliłam sobie na popędzenie go do kolejnego ruchu, ściskając lekko jego lędźwie. W odpowiedzi na to, objął mnie szczelniej, przesuwając prawą dłoń na moją pierś i kciukiem musnął sutek. Złączyliśmy się we wspólnych ruchach.
I wtedy przerwał na chwilę, zmieniając naszą pozycję na łóżku. Znów we mnie wszedł. Tym razem wystarczyło mi kilka ruchów do szczytowania. Wydawało mi się nawet, że mój krzyk przyspieszył także jego dojście.
Nie spodziewałam się, że schowa twarz w moim dekolcie i zamknie tak mocno powieki. Usta miał lekko rozchylone. Był nawet trochę słodki w tym wszystkim, bo zdawał się potrzebować chwili czułości albo pieszczot, żeby się uspokoić. Spełnieni opadliśmy na pościel. Zasnęłam przytulona do jego torsu, czując delikatne pocałunki na czole i dotyk jego palców na ramieniu.  

Poranną ciszę w sypialni przerwał kawałek „I’m sexy and I know it” dobiegający z mojego telefonu, co nie niewątpliwie świadczyło o tym, że kochany braciszek próbuje się do mnie dodzwonić. Zanim zdążyłam zareagować to Michał sięgnął po telefon i ku mojej rozpaczy odebrał, włączając tryb głośnomówiący.
- Co jest, kocie? – mimowolnie uśmiechnęłam się słysząc jego włoski. Był cholernie seksowny, gdy posługiwał się tym językiem. Przeciągnęłam się czekając na reakcję Dragana.
- Eeee... Michał?! – pytany uśmiechnął się tylko uroczo i pochylając się nad telefonem pocałował mnie w usta, mrucząc jednocześnie słodkie „dzień dobry”. – Co ty robisz z moją siostrą o 7 rano?!
Ten zawadiacki uśmiech na twarzy Łasko nie wróżył nic dobrego.
- Jak Ci to powiedzieć. Podziwiam właśnie jak cudownie wygląda w moim łóżku. Naga.
- Michał! – pisnęłam głośno, przykrywając się pościelą po szyję, jakby Dragan mógł mnie taką zobaczyć.
Odpowiedział mi jedynie śmiech obojga i głos brata:
- Wiedziałem, że tak to się skończy! Michał, dobry wybór. – po głosie wiedziałam, że na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek.
- Tej, ja tu nadal jestem! – włączyłam się w końcu do rozmowy. – Możesz mi wytłumaczyć dlaczego dzwonisz o takiej niemożliwej porze?
- Jadę właśnie na poranny trening i dowiedziałem się o sparingu z wami. Chciałem wiedzieć czy również przyjedziesz?
- Niestety tak. – moja kwaśna mina szybko zniknęła, gdy Michał zaczął ściągać ze mnie pościel, jednocześnie całując mnie po szyi. W końcu dotarł do ust.
- Czy ja dobrze słyszę? To mlaskanie to pocałunki?! – nie, wcale nie przerwaliśmy słysząc głos Dragana. – Czy wy się zabawiacie rozmawiając ze mną? Jestem oburzony. Rozłączam się. Słyszycie?
Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc jak Michał bez słowa nacisnął czerwoną słuchawkę na telefonie i powrócił do całowania zagłębienia w mojej szyi.

Zdecydowanie za szybko nadszedł dzień naszego wyjazdu do Maceraty. Z rana w domu robiłam wszystko co w mojej mocy, by jak najbardziej oddalić ten moment.
- Czy ty robisz to specjalnie? – pobudził mnie dopiero głos Łasko, który stał przy drzwiach oparty o swoją walizkę.
- Ale co?
- Chcesz się na siłę spóźnić.
- Wydaje ci się. – Zgarnęłam jeszcze płaszcz i byłam gotowa do wyjścia. – Możemy iść.
Na plac przed halą dotarliśmy 10 minut później. Wysiadając z samochodu dostrzegłam stojącego przed autokarem Aleksa. O dziwo nie był sam.  Żegnał się właśnie namiętnym pocałunkiem  z uwieszoną na jego szyi śliczną blondynką. Uśmiechnęłam się szeroko i pomachałam do niego, gdy mnie zauważył nad jej głową. Odwzajemnił gest i roześmiał się głośno , gdy zobaczył moje podniesione do góry kciuki. Zrozumiał, że chodzi mi o jego przyjaciółkę.
Wpakowaliśmy swoje bagaże do autokaru i po przywitaniu się ze wszystkimi sami wsiedliśmy do środka. Z ciężkim sercem znalazłam swoje miejsce i klepnęłam na nie. Michał usiadł obok badawczo się mi przyglądając. Tak jakbym miała się zaraz rozbeczeć lub wybuchnąć. Tępo wpatrywałam się w krajobraz za oknem, po chwili poczułam jak Łasko splata nasze dłonie, chcąc dodać mi trochę otuchy. Odwróciłam się w końcu w jego stronę i wtulona w ramię zasnęłam. 

~
W końcu pojawiło się coś nowego! Ze strasznym poślizgiem czasowym oddaję Wam kolejny rozdział, jest strasznie słodki. Mam nadzieję, że nie za bardzo :p Pozdrawiam! :*